...Twoje Bieszczady - serwis dla wszystkich którym Bieszczady w duszy grają...
zdjęcia
- szlaki i ścieżki piesze
- warto zobaczyć
- warto wiedzieć
- skitour
- bieszczadzka kolejka leśna
- wodospady mapa Bieszczadów - informacje praktyczne - trasy rowerowe - trasy samochodowe - miejscowości - dawne wsie - cerkwie - cmentarze i cerkwiska - kirkuty - kapliczki - fauna - flora - reportaże - rozmaitości - bieszczadzkie wspomnienia schroniska - bazy namiotowe i chatki - noclegi - aktualności (archiwum) - redakcja (kontakt) - nasza grupa na FB
Cerkwie drewniane w Bieszczadach
Cerkwie murowane Kapliczki w Bieszczadach Dawne cmentarze, cerkwie i cerkwiska Ikonostas O ikonie słów kilka Bojkowszczyzna Zachodnia. Ochrona zasobów kulturowych - działania praktyczne (pdf) Cmentarze żydowskie (kirkuty) Cmentarze ewangelickie Bandrów i Stebnik (Steinfels); cm. gr.kat. w Stebniku Cmentarze wojskowe w Komańczy Cmentarz wojskowy w Lesku Kościół w Woli Michowej Kościół w Komańczy Obelisk UPA Baligród i okolice Bóbrka Buk k.Terki Bystre k.Czarnej Cisna i okolice Czarna i okolice Daszówka Duszatyn Dwernik i Dwerniczek Glinne Jankowce Kalnica k.Baligrodu Komańcza i okolice - Mogiła - legenda - drewniany kościółek - klasztor Nazaretanek Lutowiska Łupków Mików Muczne Myczkowce Nasiczne Olszanica Orelec Prełuki Rajskie Roztoki Górne Rzepedź Sękowiec i okolice Serednie Małe Smolnik nad Osławą Solinka Solina i okolice - bieszczadzkie zapory - tajemnica zatoki Stefkowa Terka Uherce Mineralne Ustjanowa Ustrzyki Górne Wetlina Wola Matiaszowa Wola Michowa Wołosate Zatwarnica Zwierzyń Balnica Beniowa Bereźnica Niżna Bukowiec Caryńskie Choceń Dydiowa Dźwiniacz Górny Hulskie Huczwice Jawornik Jaworzec Kamionki Krywe Łokieć Łopienka - rys historyczny Łopienki - Chrystus Bieszczadzki Łuh Rabe k.Baligrodu Rosolin Ruskie Sianki Skorodne Sokoliki Sokołowa Wola Studenne Tarnawa Niżna i Wyżna Tworylne - Tworylczyk Tyskowa Zawój Zubeńsko Żurawin » Polowanie w Bieszczadach | Polowania Opowieści łowieckie - Koło Łowieckie "Knieja" w KomańczyOpowieści łowieckie "I znowu na drzewie" - Stefan Poznański W lipcu 1964 roku w sąsiednim PGR padła krowa. Kupiłem ją, przeznaczając na padlinę dla dzików i ciągnikiem zawiozłem do potoku Zubeńskiego. Kiedy po dwóch dniach wróciłem krowa miała wygryzione wymię, a wszystkie młode modrzewie w tym miejscu były połamane i powywracane. Tropy dużego zwierza prowadziły na południe: w krzakach stwierdziłem sierść z podbrzusza niedźwiedzia. Po tygodniu powróciłem na to miejsce, aby sprawdzić czy pojawiły się dziki. Na linii oddziałowej lasu spostrzegłem niedźwiedzia, który rozgrzebywał mrowisko. Postanowiłem wracać do domu. Kiedy uszedłem 100m w kierunku drogi, usłyszałem trzask łamanych gałęzi i szum, który zbliżał się w moim kierunku. Nie był to jeleń, ani dzik. Zaświeciłem reflektorem i zobaczyłem niedźwiedzia, który zbliżył się do mnie już na odległość kilkudziesięciu metrów. Zgasiłem latarkę i zacząłem uciekać. Przebiegłem około 50 metrów, ale niedźwiedź deptał mi po piętach. Bez większego trudu znalazłem się na drzewie i wydając okrzyki, zacząłem świecić niedźwiedziowi latarką w oczy. Nie reagował ani na światła, ani na moje okrzyki, zbliżył się na 10 metrów. Nie czekając strzeliłem dwa razy na postrach. Zamruczał, po czym niechętnie się odwrócił i spokojnie odszedł w las. Cisza dzwoniła mi w uszach, słyszałem jak szeleści trawa... "Osiem wilczych legowisk" - Stefan Poznański Było to dwa dni przed Sylwestrem 1973 roku. Noc mimo siarczystego mrozu 20 stopni poniżej zera, była wyjątkowo ciemna. Około godź. 23:00, niedaleko leśnictwa Zubeńsko napotkałem wilka, do którego strzeliłem z drylinga ( strzelba trzylufowa na naboje i śrut ). Potworne wycie rozdarło ciszę nocną, a drapieżnik zaczął umykać w gęstwinę sosnowego młodnika. Ruszyłem za tropem, postrzelony wilk słabnął, w dwóch miejscach zalegał ( odpoczywał ). Zerwał się silny wiatr, zaczęło kurzyć śniegiem, tworzyły się zaspy, do godziny drugiej uszedłem tylko cztery kilometry. Niestety wilk poszedł w gęstwinę i umknął na słowacką stronę. Zmęczony, zmarznięty, oblodzony śniegiem ruszyłem w drogę powrotną. Kiedy przechodziłem przez polanę, na której gdzieniegdzie czerniały się samosieje, usłyszałem wycie wilka, a wkrótce rozpoczął się piekielny koncert całej watahy. Kiedy zdjąłem z ramienia oblodzoną strzelbę, stwierdziłem, że nie działa. Nie pozasało nic innego, jak wdrapać się na karłowatą sosnę. Na szczęście miałem gazetę, którą podpalołem i zacząłem podgrzewać spust drylingu. Wycie nie ustawało. Na drzewie przesiedziałe godzinę, potem wilki oddaliły się. Kiedy zszedłem na ziemię znalazłem w odległości 50m osiem wilczych legowisk. Drapieżniki spały w tym miejscy, a moje najście przerwało im drzemkę. Nie szedłem już za świeżym tropem, bo nie czułem rąk, ani nóg. W domu nie mogłem się rozebrać, a z fioletowych kończyn schodziła skóra - z pomocą pospieszył mi lekarz. "Na wilki" - Tadeusz Siuciak
Nosił wilk razy kilka...
Pod koniec lat siedemdziesiątych, mieszkałem ze swoją rodziną w leśniczówce "Jasionowa" w Komańczy. Będąc myśliwym, jako, że warunki były dogodne, trzymałem w domu dwa psy. Polskiego ogara nazywanego Morusem i suczkę foksteriera - wabiła się Punia. Był to zwykły lutowy dzień. Trochę mrozu, trochę śniegu jak zwykle w Bieszczadach o tej porze roku. W godzinach przedpołudniowych niespodziewanie odezwał się telefon. Dzwonił kolega Bogdan Wancewicz, obecny Prezes Koła. Przekazywał mi informację, jaka nieczęsto zdarza się myśliwemu: "górą nad Szarymi w kierunku Dyszowej wali spora wataha wilków". Było to zaledwie kilka słów, a dotychczasowy senny dzień, nabrał zupełnie innego charakteru. Niespodziewana pokusa nakazała opuścić domowe zacisze. Wszystko to trwa krótką chwilę, podczas której broń i amunicja same trafiają do ręki i aż trudno spostrzec kiedy myśliwy mija się z drzwiami przytulnego mieszkania. Po przejściu kilku kroków, spostrzegłem, że moim śladem pobiegły psy. Nie wątpiłem, ze cały czas bacznie mnie obserwowały i doskonale wiedziały gdzie udaje się ich pan, nie mogły jednak wiedzieć, jak cała ta wyprawa może być dla nich niebezpieczna. Psy skarcone zawróciły, uznałem więc, że mogę kontynuować marsz i czym prędzej ruszyłem w górę. Do miejsca prawdopodobnego spotkania się z wilkami doszedłem bardzo szybko, jeszcze dzisiaj wydaje mi się, że byłem cały czas wyjątkowo czujny i gotowy do strzału. Trwało to już kilka minut, jak więcej nasłuchiwałem niż szedłem, gdy niespodziewanie usłyszałem psi skowyt. Nie miałem wątpliwości, był to skowyt mojego psa - Morusa i prawdę powiedziawszy wiedziałem jaka jest tego przyczyna. Skowyt dobiegał zza moich pleców, a byłem pewien, że idąc nie spotkałem żadnych tropów. Pomyślałem, czy to aby przypadek sprawił, że rozminąłem się z watahą. Odruchowo, żywiąc nadzieję na uratowanie psa, oddałem dwa strzały w górę i zawróciłem. Uszedłem może 100 - 200 metrów, gdy bez trudu mogłem odczytać, jak mój ślad, przecinały tropy wilków. Naliczyłem ich około 8 sztuk. Po moim psie, jeśli nie liczyć kilku kropel farby, nie pozostało śladu. Wilki uniosły ze sobą mojego Morusa. Morus był dobrym dzikarzem, wprawiał się do łowów przez kilka lat, w trakcie których zrodziła się między nami prawdziwa przyjaźń. Nie od razu, ale ruszyłem tropem wilków. Być może wtedy bardziej kierowałem się chęcią uratowania psa, aniżeli zdobycia cennego trofeum. Tropiłem wilki przez około jeden kilometr, ale nie zatrzymywałem się. Morus był moim drugim psem, którego straciłem w Bieszczadach w podobnych okolicznościach. Gdy zrezygnowałem z pościgu, pozostało otrzeć łezkę i wracać do domu. Ledwie ruszyłe w drogę powrotną, patrzę, a tu moja Punia bieży. Uratował swoje życie tylko dlatego, że jako skromniejszy pies, nie mogła biec na równi z Morusem. Tak oto polowanie na wilki, przemieniło się w polowanie wilków... "Tata, ty go widzisz?" - Jan Delong Było to rykowisko 1996 roku. Wybrałem się z moim najstarszym synem Piotrem do Komańczy, był koniec września. Bieszczady przywitały nas piękną pogodą i najpiękniejszymi właśnie tam, barwami polskiej jesieni. Wszystko wróżyło udany wyjazd. I chociaż dla myśliwych każda pogoda jest dobra, zrzedły nam miny, gdy następny poranek obudził nas deszczem tłukącym o dach. Mimo to poubierani w peleryny udaliśmy się do lasu. Podeszliśmy zrywkową drogą, biegnącą grzbietem do miejsca, gdzie rozpoczynał się w dolinie stary zrąb.
Medalowe wieńce
Miejsce przypominało amfiteatr. Przewalająca się mgła co chwilę zasłaniała dolinę. Piotrek zmęczony długim podejściem, przysiadł pod zwaloną jodłą i zaczął cicho pochrapywać. Zawabiłem kilkakrotnie w krótkich odstępach czasu. Nie mając wielkich nadziei na odzew spokojnie obserwowałem dolinę, przez dłuższy czas nic ciekawego się nie działo. W pewnej chwili po drugiej stronie doliny, już za potokiem, odezwał się byk Ryk starego potężnego byka zabrzmiał tak donośnie w bieszczadzkiej kniei, że poderwał Piotra na równe nogi. On słyszał coś takiego po raz pierwszy, ale i ja czułem ciepło pod kapeluszem. Odruchowo skierowałem szkła w stronę ryczącego byka. Widziałem go dobrze - piękny, stary czternastak z iście królewskimi koronami.
Zapatrzony, prawie zahipnotyzowany usłyszałem cichy szept Piotra: "Dwadzieścia lat minęło.." - Jan Pierchała
Urodziwa wiedenka - Sylwia Grunauer ze swoim pierwszym brązowomedalowym wieńcem
Początek listopada 1986r z Jankiem Delągiem i Włodkiem Rdzawskim jedziemy na uroczyste polowanie Hubertowskie. Do Komańczy przyjeżdżamy w piątek przed południem. Pogoda jest bardzo dobra; lekki mróz, lekko poprószone śniegiem. Na kwaterze szybko przebieramy się i jedziemy do Nadleśnictwa. Mamy naturalne odstrzały na terenie administracyjnym.
W Nadleśnictwie ustalamy rejon polowania: Betonówka i rzepak. Około 14:00 wyjeżdżamy
samochodem na Betonówkę, po lewej stronie kilka hektarów rzepaku i dwie ambony. "Na wilka" - Rudolf Micke Moje kontakty z Bieszczadami i Komańczą rozpoczęły się w 1995 roku. Wraz z moją rodziną i kolegą z pracy wybraliśmy się na wczasy wędrowne z przyczepami campingowymi, aby zwiedzić Bieszczady. Po przyjeździe do Komańczy, rozbiliśmy się na campingu obok stacji CPN. Ja jako myśliwy wyposażony w lornetkę, chodziłem wieczorami i rankami po okolicznych wzgórzach wypatrując zwierzyny.
Ubity wilk
Zaraz pierwszego wieczoru spotkałem na Mogile kolegę Karpiela. Od razu zaprzyjaźniliśmy się z nim i jego rodziną - wspaniali prawi i prości ludzie. Z biegiem czasu staliśmy się jakby rodziną. W moich wspomnieniach zostały chwile przeżyte z kolegą Karpielem, ale chciałbym opisać tylko jeden epizod z mojego pobytu na pierwszym polowaniu w Komańczy. Po przyjeździe na polowanie, kol. Karpiel zapoznał mnie z Łowczym Koła panem Bogdanem Wancewiczem, który, po uiszczeniu opłaty, wypisał mi zgodę na odstrzał wilka i byka jelenia. Ale mnie interesował tylko wilk. To też nazajutrz udaliśmy się wczesnym rankiem do kniei w rejon wsi Czystogarb. Po przejściu przez pola do lasu zaczęło świtać i pierwszy raz w prawie 15 letniej łowieckiej karierze usłyszałem prawdziwy ryk jeleni. To było coś wspaniałego, niepowtarzalnego. Tak zauroczeni tym graniem, leżeliśmy 2 - 2,5 godziny na mchu wsłuchując się w ten wspaniały koncert i obserwując byki. Na strzał nie miałem ochoty. Były tam byki do odstrzału, ale nie chciałem zakłócić tego nabożeństwa. Po przybyciu na wierzchołek góry, której nazwy nie pamiętam, odszukaliśmy szopę w której odpoczywali robotnicy leśni. Tam rozłożyliśmy nasze toboły i przygotowaliśmy posłanie na noc. Jelenie grały z krótkimi przerwami przez cały dzień, a już intensywnie pod wieczór i przez całą noc. Tak wypatrując wilka, spędziliśmy dwa dni. Tropów bardzo dużo i to świeżych. Trzeciego dnia schodziliśmy do Czystogarbu. Po wyjściu z lasu na otwartą przestrzeń zobaczyła nas starsza kobieta, która pasła owce i krowy w niedalekiej odległości od lasu i zaczęła nawoływać, abyśmy do niej podeszli. Zaczęła nas prosić, abyśmy chwilę popilnowali z nią owiec, bo wilki prawie każdy dzień atakują i zabierają owce. Była godzina 09:50, nie chciało mi się wierzyć, że wilki w biały dzień atakują owce i to w obecności ludzi. To całe opowiadanie starszej pani wydawało mi się śmieszne i niepoważne, ale postanowiliśmy z Piotrem, że on położy się w stogu siana, który stał pod lasem, a ja z tą panią, która notabene bardzo dużo i sympatycznie opowiadała w trudnej dla mnie gwarze, poszliśmy w stronę zarośli i usiedliśmy na łące tuż przy zaroślach. Owce i krowy pasły się spokojnie między stogiem na którym leżał Piotr a nami ( odległość wynosiła ok.400 metrów ). Broń miałem załadowaną, chociaż całą tą sprawę traktowałem niepoważnie. Gawędząc ze starszą panią postanowiłem poczekać do godziny 12:00, a potem iść do domu, bo gdzie tam wilk wyjdzie. Wiedziałem z przeczytanej przeze mnie literatury, że wilki są ostrożne i przebiegłe. Aha, kolega Karpiel miał dać znak lusterkiem o ewentualnym zbliżaniu się wilka, ale oczywiście zasnął. Dokładnie za pięć dwunasta podniosłem się z siedzenie, pożegnałem starszą panią, która prosiła abym jeszcze został i udałem się w kierunku stogu. Gdy wyszedłem z zarośli, w odległości 80m ode mnie zobaczyłem wilka. Był duży, stał na łące i kierował się w stronę owiec. Zbaraniałem, broń miałem załadowaną, ale na plecach. Staliśmy tak, ja i wilk, przez pewien czas spoglądając na siebie. To był wspaniały duży basior. Po chwili próbowałem szybko złożyć się do strzału, ale tylko mały ruch ręki wystarczył, aby wilk szybkimi susami wskoczył do lasu, od którego stał 30 metrów. I to było jedyne me spotkanie i okazja do strzału do wilka. Nauka którą wyciągnąłem z tego przeżycia, jest jedna: nigdy nie należy lekceważyć uwag prostych, ale obytych z naturą ludzi, którzy przeżywają podobne choć niesamowite sceny na co dzień. O tym nie znajdzie się w żadnej książce. Wiele jeszcze razy jechałem do Komańczy na wilki i wiele nocy przesiedziałem na nęciskach, ale wilka nie spotkałem, za to przeżyłem wspaniałe chwile w kniei i wśród wspaniałych ludzi w Komańczy. Czytaj dalej: Obwód i gospodarka łowiecka Wszystkie materiały i zdjęcia pochodzą z kroniki koła łowieckiego "Knieja" wydanej z okazji 20-lecia istnienia.
Kamera w Czaszynie
Schroniska Schroniska PTSM Bazy namiotowe i chatki Harcerskie bazy i hoteliki Noclegi Mapa Bieszczady - wersja online Mapy Bieszczadów - recenzje Mapy wycinkowe - recenzje Przewodniki Ciekawe wydawnictwa Szlaki turystyczne - opisy Szlaki turystyczne - wykaz Czasy przejść Ścieżki przyrodnicze - wykaz Regulamin BdPN Punkty kasowe BdPN Bieszczadzka Kolejka Leśna Jazdy konne Rejsy po Zalewie Solińskim Wyciągi narciarskie Muzea Informacja turystyczna Przewodnicy Przewoźnicy (Bus) Przejścia graniczne Traperska przygoda - tabory Z psem w Bieszczady Zagroda pokazowa żubrów Wędkarskie eldorado na Sanie Park Gwiezdnego Nieba Bieszczady Karpackie niebo Sery w Bieszczadach Wypał węgla drzewnego Jaskinie Snowgliding w Bieszczadach Bieszczadzkie szybowiska Bieszcz. Centrum Nordic Walking Trochę historii Podział (granice) Bieszczadów Losy bieszczadzkiej ludności Różne plany rozwoju Bieszczadów Na wyniosłych połoninach BdPN Nie tylko Wysokie Sieć wodna Geocaching Fauna Bieszczadów Flora Bieszczadów Leśny Kompleks Promocyjny "Lasy Bieszczadzkie" Ukraińska Powstańcza Armia Karol Wojtyła w Bieszczadach Bieszczady pół wieku temu Bieszczady w filmie Polowanie w Bieszczadach Reportaże Rozmaitości bieszczadzkie Tarnica z Wołosatego Halicz z Wołosatego Bukowe Berdo z Mucznego Krzemień Szeroki Wierch Połonina Caryńska Połonina Wetlińska Smerek (wieś) - Smerek - Połonina Wetlińska - Brzegi Górne Cisna - Jasło - Smerek (wieś) Przysłup - Jasło Suche Rzeki - Smerek Dwernik-Kamień Pętla: Wetlina - Riaba Skała - Czerteż - Kremenaros - Rawki - Dział - Wetlina Mała i Wielka Rawka z p. Wyżniańskiej Ścieżka "Berehy Górne" Chryszczata z Komańczy Chryszczata z Jeziorka Bobrowego Szlak Huczwice - Chryszczata Wołosań z Żubraczego Jaworne - Kołonice - Jabłonki Krąglica Hyrlata Szlak graniczny Łupków - Balnica Przełęcz nad Roztokami - Ruske Przełęcz nad Roztokami - Okrąglik - Jasło Jasło i Okrąglik ze Strzebowisk Łopiennik Ścieżka Jeleni Skok z Cisnej (wieża widokowa) Opołonek i Kińczyk Bukowski Ścieżka dendrologiczno-historyczna w Berehach Przysłup Caryński z Bereżek Bukowiec - Sianki - Źródła Sanu Tarnawa Niżna - Dźwiniacz Górny Brenzberg - ścieżka Krutyjówka - ścieżka Tworylne i Krywe z Rajskiego Terka - Studenne Otaczarnia w Bukowcu Rajskie - Studenne (most) Przysłup - Krywe Korbania z Bukowca Korbania z Łopienki i Tyskowej Suliła Wola Michowa - Balnica szl. żółtym Z Balnicy do Osadnego Do Solinki z Żubraczego Zwierzyń - Myczków Tyskowa i Radziejowa ze Stężnicy Lasumiła - najgrubsza jodła Jodła k.Pszczelin - opis ścieżki Stare Procisne, ścieżka Dwernik - Procisne, ścieżka Przez bieszczadzki las - ścieżka Nasiczne - Sękowiec Kopalnia ropy Polana - Ostre Holica z Ustianowej - ścieżka Hylaty - ścieżka hist-przyrodnicza Huczwice - ścieżka geologiczna Komańcza - ścieżka dydaktyczna Jawornik - ścieżka Gminny szlak Baligród Bukowy Dwór - ścieżka przyrodnicza Po ekomuzeum w krainie bobrów Dolina Potoku Zwór Wodospady i kaskady Jeziorka Duszatyńskie Jeziorko Bobrowe Sine Wiry "Gołoborze" i dolina Rabskiego Rezerwat "Przełom Osławy" Rezerwat "Śnieżyca wiosenna w Dwerniczku" Torfowisko "Tarnawa" Torfowisko "Wołosate" Jaskinie w Nasicznem Grota w Rosolinie Rezerwat "Hulskie" Młyn w Hulskiem Pichurów - punkt widokowy Przełęcz Wyżna - pkt. widokowy Przełęcz Żebrak Zagroda pokazowa żubrów Mini-zoo w Lisznej i Myczkowcach Kamień leski Koziniec kamieniołom Skałki Myczkowieckie Kolejowy Smolnik Ogród biblijny w Myczkowcach Miniatury cerkwi Myczkowce Entomo-zieleniec Myczkowce MBL Sanok - skansen w Sanoku Park miejski w Sanoku Zielony domek w Ustrzykach G. Muzeum Historii Bieszczad Klasztor w Zagórzu Droga krzyżowa w Zagórzu Sanktuarium w Jasieniu Ekomuzeum Hołe Pomnik Tołhaja Most podwieszany w Dwerniczku XIX-wieczny most kolejki Radoszyckie źródełko - legenda o radoszyckim źródełku Nowe pomniki przyrody w dolinie Osławy i Kalniczki Góry Słonne Rezerwat Sobień Rezerwat "Polanki" Góry Słonne - pkt. widokowy Hyrlata (1103 m) zimą Matragona (990 m) zimą Osina (963m n.p.m.) Płasza, Kurników Beskid, Okrąglik Trasy rowerowe Trasy samochodowe Stan dróg w Bieszczadach Parkingi Zalew Starina (Słowacja) Projekt Rozłucz Jasienica Zamkowa Stara Sól Bieszczady Wschodnie - relacja z wyjazdu 2005 Czarnohora, relacja z wyjazdu 2006
Serwis nasz i współpracujący z nami reklamodawcy zbierają i przechowują tzw. pliki cookies zarówno do np. statystyk, jak i w celach reklamowych. Korzystając z naszych stron bez zmiany ustawien przegladarki będą one zapisane w pamięci urządzenia. Przeglądając nasz serwis ZGADZASZ się na wykorzystywanie tych plików. Szczegółowe informacje na temat cookies znajdują się w naszej Polityce prywatności © Twoje Bieszczady 2001-2024 |