...Twoje Bieszczady - serwis dla wszystkich którym Bieszczady w duszy grają...
zdjęcia
- szlaki i ścieżki piesze
- warto zobaczyć
- warto wiedzieć
- skitour
- bieszczadzka kolejka leśna
- wodospady mapa Bieszczadów - informacje praktyczne - trasy rowerowe - trasy samochodowe - miejscowości - dawne wsie - cerkwie - cmentarze i cerkwiska - kirkuty - kapliczki - fauna - flora - reportaże - rozmaitości - bieszczadzkie wspomnienia schroniska - bazy namiotowe i chatki - noclegi - aktualności (archiwum) - redakcja (kontakt) - nasza grupa na FB
Cerkwie drewniane w Bieszczadach
Cerkwie murowane Kapliczki w Bieszczadach Dawne cmentarze, cerkwie i cerkwiska Ikonostas O ikonie słów kilka Bojkowszczyzna Zachodnia. Ochrona zasobów kulturowych - działania praktyczne (pdf) Cmentarze żydowskie (kirkuty) Cmentarze ewangelickie Bandrów i Stebnik (Steinfels); cm. gr.kat. w Stebniku Cmentarze wojskowe w Komańczy Cmentarz wojskowy w Lesku Kościół w Woli Michowej Kościół w Komańczy Obelisk UPA Baligród i okolice Bóbrka Buk k.Terki Bystre k.Czarnej Cisna i okolice Czarna i okolice Daszówka Duszatyn Dwernik i Dwerniczek Glinne Jankowce Kalnica k.Baligrodu Komańcza i okolice - Mogiła - legenda - drewniany kościółek - klasztor Nazaretanek Lutowiska Łupków Mików Muczne Myczkowce Nasiczne Olszanica Orelec Prełuki Rajskie Roztoki Górne Rzepedź Sękowiec i okolice Serednie Małe Smolnik nad Osławą Solinka Solina i okolice - bieszczadzkie zapory - tajemnica zatoki Stefkowa Terka Uherce Mineralne Ustjanowa Ustrzyki Górne Wetlina Wola Matiaszowa Wola Michowa Wołosate Zatwarnica Zwierzyń Balnica Beniowa Bereźnica Niżna Bukowiec Caryńskie Choceń Dydiowa Dźwiniacz Górny Hulskie Huczwice Jawornik Jaworzec Kamionki Krywe Łokieć Łopienka - rys historyczny Łopienki - Chrystus Bieszczadzki Łuh Rabe k.Baligrodu Rosolin Ruskie Sianki Skorodne Sokoliki Sokołowa Wola Studenne Tarnawa Niżna i Wyżna Tworylne - Tworylczyk Tyskowa Zawój Zubeńsko Żurawin » Reportaże bieszczadzkie | Czarnohora 2006 Po połoninach Czarnohory - relacja z wyjazdu 2006Wyprawa w Czarnohorę planowana była w ubiegłym roku, gdy wróciliśmy z Ukrainy. A bardziej konkretnie z Bieszczadów Ukraińskich i Połoniny Borżawy. Zebrało się tym razem 12 osób.
Ekipa w komplecie. Cmentarz Orląt
foto: Krzysio G. Zacznę od stałej paki: Basia - tym razem miała przyzwoity plecak ale i tak przyciężki, Marian - jak zwykle próbował zrobić dobre wrażenie na paniach, Ela - tym razem mniej na mnie narzekała, Adam - jak zwykle opanowany nosił za Elę sporo rzeczy. Dołączyli do nas Iwona - tu trzeba napisać osobny rozdział, Wiesiek - właściciel GPS-a, który i tak w końcu zgubił, Paweł - fajny chłopak z Czechowic, Zdzichu i Adam - przodownicy GOT, Tomek - pracuje z Adamem produkując nam autobusy oraz Krzysiu kominiarz. I tak z Sanoka: Adam, Ela, Wiesiek i Tomek a ze Śląska: Marian, Basia, Iwona, Krzysiu, Adam, Zdzichu i Paweł, zapomniałem o sobie - Zbyszek. Właściwie to ja ich namówiłem na włóczenie się po bezdrożach Ukrainy. Grupa ze Śląska spotyka się na dworcu w Katowicach o pół do pierwszej w nocy. O dziwo są wszyscy. Wszyscy a nawet ciut więcej. Idziemy na peron i czekamy na pociąg do Przemyśla. My jechaliśmy w nocy ale można swobodnie jechać w ciągu dnia. Wjeżdża pociąg, szukamy miejsc i usadawiamy się, przed nami długa droga. Dojeżdżamy do Przemyśla, szybka ewakuacja z pociągu na busa. Za chwilę jedziemy do Medyki gdzie mamy się spotkać z grupa z Sanoka. Wysiadamy z busa i rozglądamy się za nimi. Są - miłe powitanie i na przejście graniczne, goni nas trochę czas gdyż mamy zamówionego przewodnika po Lwowie. Przekraczamy granicę po odstaniu swojego i pakujemy się do Busa.
Lwów, dworzec główny
foto: Wiesiek Po 1,5 godzinie wysiadamy na dworcu głównym we Lwowie. Przewodnika nie ma. Dzwonimy za nim, po 30 minutach zjawia się pani przewodnik. Pani Lesia - tak mi podał Alek czyli Aleksander Wołkow, który jak ktoś chce pośredniczy w załatwianiu spraw związanych ze zwiedzaniem i nie tylko. Ach byłbym zapomniał: walutę wymienić czy też kupić jest najlepiej na przejściu w Szegini, tam jest najlepszy przelicznik. Grupa z przewodnikiem zwiedza Lwów, mnie to trochę nudzi, byłem tu już tyle razy. Ale może zobaczę coś nowego. Właściwie nowością jest zwiedzanie Lwowa tramwajem. I tak z przed dworca odjeżdża tramwaj nr 6, którym można dojechać w rejon arsenału a potem 7 na cmentarz Łyczakowski. Tak właśnie robimy. Wysiadamy przy cmentarzu i rozpoczynamy jego zwiedzanie.
Cmentarz Łyczakowski. Grób M. Konopnickiej
foto: Wiesiek Cmentarz Łyczakowski jest jedną z najstarszych nekropolii. Został założony w 1783 roku dekretem cesarza Józefa I. W tym okresie w Lwowie były cmentarze przy każdym kościele, przy każdej cerkwi, żeby to unormować wydano właśnie dekret o powstaniu dużego cmentarza na który przeniesiono zmarłych. Cmentarz powstał jako założenie krajobrazowo-parkowe obejmujące 40 ha. Projektantami byli Konrad Bauer i Tytus Tchórzowski. Na cmentarzu są obecnie 23 kaplice i około 20 tys. nagrobków. Dla nas najciekawsza jest tzw. Polska Alejka gdzie pochowani są wielcy Polacy. Można tam znaleźć takie nazwiska jak: Konopnicka, Zapolska, Banach i wiele innych. Można też odnaleźć kwaterę tzw. Żelaznej Kompanii gdzie leżą pochowani powstańcy z Powstania Listopadowego. W centrum tejże kwatery można zobaczyć Sarkofag Żelaznej Kompanii autorstwa rzeźbiarza Henryka Periera, wzniesiony również przez niego w 1886r.
Cmentarz Orląt
foto: Wiesiek Po zwiedzaniu cmentarza Łyczakowskiego kierujemy się w stronę cmentarza Orląt Lwowskich. Właściwie to cel naszej wycieczki w te strony. Cmentarz Orląt to symbol polskości i miejsce każdemu Polakowi bliskie. Zwiedzamy cmentarz, widać że renowacja dobiega do końca, w końcu władze Polski i Ukrainy się dogadały. Wkurzające jest to że przy wejściu Ukraińcy postawili prawie mauzoleum poświęcone Strzelcom Siczowym i innym bohaterom którzy strzelali do Polaków. Przecież w tym miejscu nie było grobów Ukraińców którzy np. polegli w walkach o Lwów. Dla Polaków byłoby dobrze żeby wejście zrobiono od strony osiedla Pohulanka. Wtedy ominęło by się rzeczy, które są dla Polaków przykre. Wracamy przed wejście i znów "siódemką" wracamy w okolice arsenału. Zaczyna się zwiedzanie starego miasta. Pani Lesia pokazuje grupie wszystkie zabytki i opowiada szczegółowo o każdym z nich. Zwiedzamy Lwów prawie do 20-dziestej. Potem robimy ostatnie zakupy szczególnie wody mineralnej wysoko solnej i idziemy na dworzec. Odbieramy plecaki z przechowalni i kupujemy bilety na pociąg do Kołomyji. I tu popełniamy błąd, a właściwie dwa. Jeden, ponieważ łatwiejszy dojazd jest na trasie Lwów - Iwano-Frankowsk - Worochta - Wierchowina. Drugi, ponieważ kupiliśmy bilety na wagon z miejscami do leżenia.
Teatr opera lwowska
foto: Wiesiek Tu co niektórzy przeżyli horror. Jeżdżąc na poprzednie wyprawy było o niebo lepiej. Smród wyrzucał nas poza wagon. Ja znalazłem miejsce na końcu wagonu, tam nie było takiego smrodu i z Adamem a potem również z Iwoną uprzyjemniliśmy sobie podróż wodą z procentami. Dopiero w Iwano-Frankowsku zwolniło się tyle miejsca że mogliśmy pootwierać okna na przestrzał i wtedy dało się spać. Krótko bo krótko ale w miłym towarzystwie. Rada dla tych, którzy nie chcą zwiedzać Lwowa: do tego pociągu można wsiąść w Mościskach wtedy jest szansa na zajęcie dobrych miejsc i to tak żeby cała grupa była razem. Wysiadamy w Kołomyji, jest bardzo wcześnie a do najbliższego busa do Wierchowiny mamy sporo czasu. Można o piątej do Kosowa ale to znów przesiadka. Decydujemy się na wynajęcie 3 taksówek i po dość szalonej jeździe lądujemy na skrzyżowaniu w Ilici. Tu odchodzi droga na Burkut z której musimy skręcić do Dżembroni. Z braku rozkładu jazdy, idziemy w głąb doliny Czarnego Czeremoszu.
Cerkiew w Dżembroni
foto: Krzysio G. Gdybyśmy zdrzemnęli się na skrzyżowaniu i poczekali, to zajechalibyśmy busem do miejsca przeznaczenia. Ale nie widzielibyśmy przepięknych widoków jak Czeremosz przebija się przez góry. Tak więc plecaki na plecy i w górę rzeki. Mijamy dolinę Bystrzycy - tu już wiem że następna będzie dolina Dżembroni. Dochodzimy do skrzyżowania i robimy postój na śniadanie w czasie którego mija nas bus do Dżembroni. Ale to nic, zostało 4,5 kilometra i będziemy na miejscu. Dwie nieprzespane noce dają się nam we znaki. Podjeżdża gazik i my korzystamy z dobrodziejstwa podwiezienia, natomiast Marian i Paweł ambitnie idą na piechotę. Decyduję się na dzień gospodarczy a dopiero w poniedziałek pójdziemy w góry. Myślałem początkowo żeby wyjść do owczarni pod Smotrecem ale widząc entuzjazm grupy wybieram wariant z odpoczynkiem. Znajdujemy spanie u pani Paraski i mamy sporo czasu wolnego. Siedzimy i popijamy piwo i nie tylko. Żeby nie przesadzić - jutro góry i nie wiadomo jak to będzie. Jak pozostali uczestnicy dadzą sobie radę? Tym razem wody na połoninie jest sporo wiec z tym chociaż nie będzie problemu. Adam zapobiegliwie nosi jej sporo. Dzień dobiega końca, niektórym nie wyszedł na zdrowie, Tomek zwichnął nogę i jest uziemiony. Po dwóch dniach jak się lepiej poczuł pojechał do domu. Na zdjęciach od lewej (kliknij aby powiększyć): Cmentarz Orląt,
cerkiew w Dżemborni, Dworzec Główny Lwów, Grób M. Konopnickiej na cmentarzu
Łyczakowskim, cmentarz Orląt, teatr Opera Lwowska, cmentarz Orląt. Wstajemy rano. Basia jak zwykle ma pecha, wdepnęła w coś nieprzyjemnego, nie dość tego to nie ma światła i trzeba się myć w potoku. Nic przyjemnego ale trzeba się opluskać.
Do boju
foto: Krzysio G. Następnie śniadanie i w góry. Podejście na Smotrec zaczyna się przy drewnianej budzie blisko domu pani Paraski. Idziemy polną drogą co chwile przechodząc przez przełazy. Jesteśmy spakowani na 3 dni, reszta rzeczy u pani Paraski razem z Tomkiem - okazało się potem że pojechał sam wcześniej. Idziemy cały czas polną drogą aż osiągamy owczarnię pod Smotrecem. Tu mamy do wyboru dwie drogi, jedna w lewo od owczarni stromo do góry, druga w prawo za owczarnią wyprowadza nas na fajną polanę na nocleg, jest woda i drewno na ognisko. Można tu dojść z Dżembroni w niecałe dwie godziny. Dobre miejsce jak się nie chce zatrzymywać we wsi. My idziemy dalej drogą która wprowadza nas do lasu, tu zamienia się w dość szeroką ścieżkę która prowadzi do wodospadów. Piszę wodospadów, bo okazuje się że jest ich trzy. Paweł i Marian penetrują okolice wodospadów. Znów jest problem, można od wodospadów iść do góry prosto na Smotrec (trzeba się cofnąć w kierunku lasu i do góry gdzie trafimy na ścieżkę, która zakosami prowadzi na szczyt góry). My idziemy ścieżką za strumyk, najpierw łagodnie a potem coraz stromiej wspinamy się w stronę ostańców skalnych. Patrząc na przeciwległe zbocze widać teraz ścieżkę, która prowadzi na szczyt Smotreca. Ale nasza trasa jest ciekawsza gdyż prowadzi pomiędzy ostańcami skalnymi. Paweł włazi na niektóre z nich. Wychodzimy na przełęcz pod Smotrecem, teraz jeszcze kawałek w dół i jest super miejsce na nocleg. Jesteśmy przy ruinach polskiego schroniska. Jest równo i woda. W tym miejscu było schronisko AZS z Warszawy.
Łazienka w Dżembroni :)
Rozbijamy namioty, w związku z tym że ktoś musi zostać i przypilnować namiotów zostaję ja. Mam ochotę pójść kolejny raz, przecież to kawał naszej historii. Reszta idzie na Pop Iwana. Obserwuję wspinającą się grupę, potem rozwijam karimatę i spokojnie sobie leżę. Byłoby super gdyby nie wszędobylskie muchy które latają stadami. Biedny Zdzichu wraca się bo zapomniał dokumentów a na Pop Iwanie można czasem spotkać pograniczników z Szybennego. Jak się dowiedziałem, na Pop Iwana trzeba zezwolenie, ale my ryzykujemy bez. Dość długo ich nie było, po grani spacerują inni aż wreszcie widzę jak nasi schodzą . Wrócili ale nie wszyscy, część poszła na Smotrec, ja byłem na nim w czerwcu. Jak wszyscy wrócili to Paweł wziął się za rozpalanie ogniska (stał się specjalistą w tej dziedzinie) i zagotował wodę. Jak się okazało to tej wody ugotował dość sporo dla wszystkich. Cały czas były nowe zamówienia. Jemy kolację i siedzimy przy ognisku. Jest fajnie, ale trzeba iść spać - jutro nas czeka długa droga. Pokpiwają sobie ze mnie, gdy im powiedziałem że dojdziemy pod Howerlę. Noc się dłuży, oddechy osób śpiących razem w namiocie czasem nie dają spać, ja oczywiście pochrapuję, ale to nie nowość. Większość już się do tego przyzwyczaiła.
Pop Iwan. Ruiny obserwatorium.
Wstaję wcześnie rano. Jakoś nie mogłem spać, może to wpływ osób z którymi pojechałem na wyprawę. Patrzę na Pop Iwana i nad szczytem czapa, jedna chmurka i zasłania cały szczyt. Nie widać ruin obserwatorium. Ale pomału gdzieś znika i widać teraz w całej okazałości ogromny gmach. Szkoda że nie jest zagospodarowane, było by miejsce na nocleg. Pomału budzi się reszta, śniadanie, suszenie namiotów i około 10 idziemy w góry . Pomalutku wspinamy się na przełęcz pod Smotrecem. Wszyscy wyrwali do przodu, a niech lecą, trochę się zdziwią jak będą musieli się kawałek wrócić. A byłbym zapomniał: Ukrainiec, który się rozbił niedaleko nas powiedział ze w sobotę zabiło na grani dwójkę turystów ale nie potrafił określić dokładnie tego miejsca (jak się później okazało było to na trawersie Bereniebeskuła). Osiągamy główna grań Czarnohory i wędrujemy nią w kierunku Howerli mijając kolejne szczyty. Pierwszy z nich to Dżembronia (1880m n.p.m). Cały czas mamy super widoki, to na Zakarpacie i Karpaty Rumuńskie, to na drugą stronę gdzie kolejno odkrywają się coraz to nowe pasma. Wiesiek z Adamem i Krzysio robią zdjęcia. My maszerujemy dalej, osiągamy Menczuła (1999m n.p.m), na jego szczycie słupek nr. 23. Tu trzeba dodać że idziemy wzdłuż starej przedwojennej granicy pomiedzy Czechosłowacją i Polską.
Owczarnia pod Smotrecem
Taka ciekawostka: około 5 godzin marszu od Pop Iwana, no może ciut mniej jest szczyt o nazwie Stoch i na nim spotykały się trzy granice, Polski , Rumunii i Czechosłowacji. Ale wracając do wędrówki, w rejonie szczytu Menczuła są doskonale zachowane ślady umocnień z okresu I wojny światowej. Wychodzimy na szczyt, trzeba uważać wszędzie resztki drutu kolczastego z zasieków i okopy. Wyglądają imponująco. W Gorganach jest też ich sporo, ale te w Czarnohorze zachowały się rewelacyjnie. Jeżeli jest brak wody to na trawersie Menczuła można spokojnie uzupełnić zapasy. Zresztą mimo upałów wody na grani nie brakuje. Idziemy dalej, przed nami Brebenieskuł (2037m n.p.m), to drugi co do wysokości szczyt Ukrainy. Po lewej ręce potężny Gutin Tomnatyk a w kotle pod nim jeziorko. Jest to staw Brebenieskuł (jezioro Tomnackie). Okazuje się że jest to najwyżej położony staw na Ukrainie. Ma on powierzchnię 0,4 ha i głębokość około 2,8 m. Nad stawem można spokojnie znaleźć miejsce na nocleg. My jednak idziemy dalej.
Jeziorko Niesamowite
Kolejnym ze szczytów jest Rebra (2002m n.p.m). W tym rejonie nas postraszyło deszczem i gradem co okazało się potem zbawienne. Z niej przepiękny widok na Szpyci i kocioł Gadżyny. Na zboczach Szpyci "skalny las". Można też przy słupku nr. 30 wejść na ramię Szpyci i otworzy się nam widok na Małe i Wielkie Kozły. Po chwili widzimy następny staw o wdzięcznej nazwie jeziorko Niesamowite. Huculi uważają to miejsce za przeklęte. Żeby dobrze zrozumieć hucułów i ich wierzenia trzeba sięgnąć do literatury Vincenza. Pomoże nam zrozumieć hucułów i huculszczyznę. Schodzimy na przełęcz Turkulską i siadamy żeby zjeść spóźniony obiad. Adam z Pawłem schodzą na dół do jeziorka. Staw znajduje się na wysokości 1750m n.p.m i ma około 0,3 ha oraz 1,5 m głębokości. Trzeba uważać bo w niektórych miejscach dno stawu jest podwójne. Przy jeziorku sterty śmieci - wszyscy tu śpią choć ponoć nie wolno. Ale tego nikt nie przestrzega. Wraca Paweł i idziemy dalej. My trawersujemy Turkuła a Paweł z Marianem prosto do góry. Przewyższenie jest spore i strome. Trawers lajtowy, ja podchodziłem tu w czerwcu wiec sobie odpuściłem. Za trawersem Turkuła następny szczyt Dancerz (1848m n.p.m). Pokonujemy go szybko. Jeszcze dwa szczyty i będziemy przed Howerlą. Mijamy Pożyżewską z której widać stację botaniczną i jesteśmy przed Breskułem. Uzupełniamy wodę i decydujemy że będziemy spać poniżej szczytu a na Howerlę wyjdziemy na lekko.
Na szczycie Howerli
foto: Krzysio G. Schodzimy w dół, widać było fajne miejsce na biwak. Okazało się później że rzeczywiście było to miejsce super. Rozbijamy szybko namioty i idziemy na Howerlę, tym razem do pilnowania zostaje Marian. Adam prowadzi, zamiast wyjść na siodło pod Brekułem idzie prosto na jego szczyt co nie było za bardzo madre, żeby to wyprostować skręcam na trawers i po skakaniu po kamieniach wreszcie osiągamy przełęcz pod Howerlą. Jeszcze stroma wspinaczka i jesteśmy na szczycie (2062m n.p.m). Howerla to najwyższy szczyt Ukrainy i zarazem "święta góra" Ukraińców. Wchodzą tu całymi rodzinami. Na szczycie jest masę śmieci. Ukraińcy zostawiają na nim różne dziwne rzeczy. Najłatwiejsze dojście jest od Zaroślaka. Robimy zdjęcia. Gdzieś w oddali pomrukuje sobie burza. To gdzieś w Karpatach Rumuńskich, byle nie przyszło do nas. Schodzimy szybko z Howerli i kierujemy się trawersem w kierunku naszego obozowiska. Dochodzimy do namiotów i robimy kolację. Paweł jak zwykle rozpala ognisko. Jak rozbijaliśmy namiot to tak co niektórzy kombinowali że w końcu przyszło mi spać na sporym kamieniu. Ale okazał się kamieniem szczęścia tak samo jak deszczyk z gradem. Jednym słowem pogoda i Paweł mi sprzyjali. Kładziemy się spać, wiercę się na kamieniu, długo nie mogłem zasnąć, dopiero gdzieś nad ranem zasypiam na dobre. Na zdjęciach od lewej (kliknij aby powiększyć): w dolinie Dżemborni,
w drodze na Smotrec, przy wodospadach pod Smotrekiem, odpoczynek przy ruinach
polskiego schroniska, na Pop Iwanie, na tle grani Czarnohory, na przełęczy pod Howerlą. Budzę się niezbyt wyspany, ale trudno. Jak zwykle śniadanie, zwijanie namiotów i w drogę. Ela z Adamem wychodzą wcześniej, twierdząc że i tak ich dogonimy. Ja wychodzę ostatni. Idziemy znaną sobie drogą w kierunku Menczuła.
Widok na Jasinie
Elę i Adama doganiamy za trawersem Turkuła. Idziemy dalej, następnym szczytem, który tym razem trawersujemy to Brebenieskuł. Trawersując go niedaleko szczytu odkrywamy miejsce gdzie zginęła dwójka turystów w sobotę. Na miejscu drewniany krzyż i resztki ich rzeczy. Postanawiamy zejść z Menczuła do Chatki Kuby. Trawersujemy Menczuła i wychodzimy niedaleko szczytu. Tu znajdujemy czarny szlak - ale tylko na chwilę, gubimy go i Paweł idzie do przodu rozejrzeć się za dalszą drogą. Tu przestroga dla innych. Jak zejdziecie poniżej szczytu to trzeba się kierować w prawo i za grzbiet do kotła. Inna droga nie wskazana. My mądrzy idziemy drogą wyglądającą początkowo bardzo dobrze, aż doszliśmy do kosówki. No i zaczęły się problemy. Ale nie ma odwrotu idziemy w kosówkę. Walczyliśmy z nią zaciekle około dwóch godzin (przyda nam się to na przyszły rok w Gorganach). Decyzja musi być jedna: w dół do potoku. Schodzimy a po drodze dożywiamy się jagodami. Jest ich coraz więcej. Schodzimy do widocznego szałasu i za chwilę znajdujemy zgubiony czarny szlak i wygodną ścieżkę. Idziemy teraz pomału, jedząc jagody i poziomki.
Nad stawem pod Bliźnicą
Znajdujemy się powyżej doliny Dżembronki, ścieżka prowadzi nas w stronę chatki. Dochodzimy do miejsca gdzie jest masę powalonych drzew. Spotykamy Kubę który akurat przebił się przez to zwałowisko. Mamy trochę szczęścia. Idziemy w stronę chatki cały czas pałaszując borówki, Paweł jak zwykle ma mistrza. Dochodzimy nad chatkę i okazuje się że Wiesiek zgubił GPS. Wraca się w miejsce gdzie jadł jagody ale niestety po GPS ani śladu. Schodzimy do chatki i odpoczywamy - do Dżembroni jeszcze tylko około godzinki. Pijemy pyszną herbatę, niektórzy mają zdolności w parzeniu herbaty. Ale czas się ruszyć do pani Paraski jeszcze kawałek. Idzemy, pierwszy przystanek przy sklepie. Kupujemy piwo i delektując się jego smakiem pomalutku go wypijamy. Idziemy na nocleg, rano trzeba wstać. Po szóstej mamy busa do Wierchowiny. Musimy przemieścić się do Jasini bo chcemy wyjść na Bilźnicę. Jemy kolację, mały drink i idziemy spać. Jutro żegnamy się z Czarnohorą. Będziemy ją widzieć cały czas, ale to nie to. Trzeba tu wrócić żeby spenetrować dokładne dolinki które są bardzo ciekawe. Noce w Czarnohorze i Dżembroni były przepiękne, rozgwieżdżone niebo cisza, ale ta ostatnia była naprawdę cudowna. Rano pobudka, szybkie śniadanie i ładujemy się do busa. I tu cały folklor. W miarę jazdy dosiadają się pasażerowie. Bardzo ciekawi. Bus wjeżdża też do mijanych miejscowości gdzie dosiadają się kolejni pasażerowie. W Bystrzycy wsiada sexbomba ubrana na biało aż dziw że się nie pobrudziła, pani z workami i portfelem w biustonoszu. Po półtorej godzinie dojeżdżamy do Wierchowiny. Szukamy czegoś do Tatarowa lub Worochty, ale dopiero za namową Adama i drobną sumą zabiera nas kursowy bus do Tatarowa. Szukamy dalszego połączenia i mamy szczęście o dwunastej trzydzieści jest pociąg do Jasini.
Świdowiec
Siedzimy w sklepiku w którym można tez cos kupić ciepłego do jedzenia. Pijemy kolejne piwo a Basia zaczyna rozmowy biznesowe. Chyba dlatego ze jest najmniejsza z nas wzbudziła litość u grubego faceta który ją cały czas dokarmia. Idziemy na dworzec i wsiadamy do pociągu który jedzie do Rachowa. My wysiadamy w Jasini. Po drodze mijamy stare wiadukty pamiętające jeszcze czasy kiedy tu była Polska. Wysiadamy w Jasini, ja idę spytać się o noclegi a reszta na piwo. Mamy szczęście, noclegi są, więc idziemy żeby się zakwaterować. Jutro Świdowiec. Doprowadzamy się do porządku i idziemy na miasto. Robimy sobie drugi dzień gospodarczy. Wałęsamy się po miasteczku pijąc piwo i troszkę je zwiedzając. Mamy zamówiony na jutro samochód żeby wyjechać do turbazy Drogobrat. Stamtąd jest blisko na najwyższy szczyt Świdowca. Samochód jest punktualny, wsiadamy i jedziemy do turbazy. Idziemy na szczyt. Paweł z Marianem jak zwykle zaliczają coś więcej. Wychodzimy na szczyt i robimy zdjęcia. Mamy tym razem sporo czasu. Chodzenie bez dużego obciążenia jest o wiele przyjemniejsze. Schodzimy do stawu pod Bliźnicą a stamtąd do bliskiej turbazy w której pijemy najdroższe piwo na Ukrainie. Ruszamy dalej, mamy jeszcze przed sobą kilka godzin marszu do Jasini. Idziemy przez Menczyła (niektórzy mówią Drogobrat). Drogę znam dobrze ale wpadł mi do głowy pomysł żeby się z grupą trochę podroczyć. I znów czas podczas marszu urozmaicamy sobie jedzeniem jagód. Idziemy dalej i schodzimy do Jasini.
Wnętrze cerkwi prawosławnej w Jasini
Po drodze część zwiedza prawosławną cerkiew. Mamy sporo czasu. W "Szarotce" mamy załatwione że zostajemy do pierwszej w nocy. Pociąg jedzie o drugiej. Zbieramy się i idziemy na dworzec. Ciemno, latarka Iwony okazała się pomocna. Dochodzimy na dworzec i kupujemy bilety, ale na miejsca siedzące, tak jest chyba lepiej. Oczekując na pociąg spoglądam na niebo. Jest przepiękne, cudownie rozgwieżdżone. Co chwilę widać spadające gwiazdy, jest ich mnóstwo. Ktoś mi tłumaczył że jak się pomyśli życzenie to ono się spełni. No i zaryzykowałem. Chyba ten ktoś miał rację co do życzeń. Wsiadamy do pociągu. Jazda nam się nieco dłuży więc urozmaicamy czas wodą z procentami, przy której jest ciekawiej. Chwila drzemki, już jest jasno, Adam z Marianem śpiewają bez przerwy. Dojeżdżamy do Lwowa, szybka ewakuacja i jedziemy do Szegini. Małe zakupy i idziemy na przejście. Na nasze szczęście nie ma za dużo ludzi.
Na szczycie Bliźnicy
Wsiadamy do busa do Przemyśla i jedziemy na dworzec. Mamy znów szczęście chociaż trochę źle bo mogliśmy zostać w Przemyślu do nocnego pociągu, ale mówi się trudno i jedziemy pociągiem, który odjeżdża za dwadzieścia minut. Żegnamy się z grupą z Sanoka. Myślę że za rok znów się spotkamy a może i wcześniej. Skończyła się następna wyprawa. Kilka chwil na refleksje. Grupa się scementowała. Chodzi coraz lepiej, myślę że w Gorganach poradzą sobie bardzo dobrze. W Gorganach takie niespodzianki jak kosówka będą częściej. Na koniec chciałem podziękować całej grupie że znosiła moje fochy i chrapanie. Mam nadzieję że spotkamy się w takim samym składzie lub podobnym za rok. Relacja z wyjazdu w Czarnohorę jest dedykowana bliskiej mi osobie. Do zobaczenia za rok. Na zdjęciach od lewej (kliknij aby powiększyć): ostatni biwak w górach,
grupa przed wyruszeniem, chatka u Kuby, w oczekiwaniu na busa w Wierchowinie,
Czarnohora - rejon kotła Gadzyny, widok na Czarnohorę, w drodze do chatki Kuby. tekst: Zbigniew Jantoń
Kamera w Czaszynie
Schroniska Schroniska PTSM Bazy namiotowe i chatki Harcerskie bazy i hoteliki Noclegi Mapa Bieszczady - wersja online Mapy Bieszczadów - recenzje Mapy wycinkowe - recenzje Przewodniki Ciekawe wydawnictwa Szlaki turystyczne - opisy Szlaki turystyczne - wykaz Czasy przejść Ścieżki przyrodnicze - wykaz Regulamin BdPN Punkty kasowe BdPN Bieszczadzka Kolejka Leśna Jazdy konne Rejsy po Zalewie Solińskim Wyciągi narciarskie Muzea Informacja turystyczna Przewodnicy Przewoźnicy (Bus) Przejścia graniczne Traperska przygoda - tabory Z psem w Bieszczady Zagroda pokazowa żubrów Wędkarskie eldorado na Sanie Park Gwiezdnego Nieba Bieszczady Karpackie niebo Sery w Bieszczadach Wypał węgla drzewnego Jaskinie Snowgliding w Bieszczadach Bieszczadzkie szybowiska Bieszcz. Centrum Nordic Walking Trochę historii Podział (granice) Bieszczadów Losy bieszczadzkiej ludności Różne plany rozwoju Bieszczadów Na wyniosłych połoninach BdPN Nie tylko Wysokie Sieć wodna Geocaching Fauna Bieszczadów Flora Bieszczadów Leśny Kompleks Promocyjny "Lasy Bieszczadzkie" Ukraińska Powstańcza Armia Karol Wojtyła w Bieszczadach Bieszczady pół wieku temu Bieszczady w filmie Polowanie w Bieszczadach Reportaże Rozmaitości bieszczadzkie Tarnica z Wołosatego Halicz z Wołosatego Bukowe Berdo z Mucznego Krzemień Szeroki Wierch Połonina Caryńska Połonina Wetlińska Smerek (wieś) - Smerek - Połonina Wetlińska - Brzegi Górne Cisna - Jasło - Smerek (wieś) Przysłup - Jasło Suche Rzeki - Smerek Dwernik-Kamień Pętla: Wetlina - Riaba Skała - Czerteż - Kremenaros - Rawki - Dział - Wetlina Mała i Wielka Rawka z p. Wyżniańskiej Ścieżka "Berehy Górne" Chryszczata z Komańczy Chryszczata z Jeziorka Bobrowego Szlak Huczwice - Chryszczata Wołosań z Żubraczego Jaworne - Kołonice - Jabłonki Krąglica Hyrlata Szlak graniczny Łupków - Balnica Przełęcz nad Roztokami - Ruske Przełęcz nad Roztokami - Okrąglik - Jasło Jasło i Okrąglik ze Strzebowisk Łopiennik Ścieżka Jeleni Skok z Cisnej (wieża widokowa) Opołonek i Kińczyk Bukowski Ścieżka dendrologiczno-historyczna w Berehach Przysłup Caryński z Bereżek Bukowiec - Sianki - Źródła Sanu Tarnawa Niżna - Dźwiniacz Górny Brenzberg - ścieżka Krutyjówka - ścieżka Tworylne i Krywe z Rajskiego Terka - Studenne Otaczarnia w Bukowcu Rajskie - Studenne (most) Przysłup - Krywe Korbania z Bukowca Korbania z Łopienki i Tyskowej Suliła Wola Michowa - Balnica szl. żółtym Z Balnicy do Osadnego Do Solinki z Żubraczego Zwierzyń - Myczków Tyskowa i Radziejowa ze Stężnicy Lasumiła - najgrubsza jodła Jodła k.Pszczelin - opis ścieżki Stare Procisne, ścieżka Dwernik - Procisne, ścieżka Przez bieszczadzki las - ścieżka Nasiczne - Sękowiec Kopalnia ropy Polana - Ostre Holica z Ustianowej - ścieżka Hylaty - ścieżka hist-przyrodnicza Huczwice - ścieżka geologiczna Komańcza - ścieżka dydaktyczna Jawornik - ścieżka Gminny szlak Baligród Bukowy Dwór - ścieżka przyrodnicza Po ekomuzeum w krainie bobrów Dolina Potoku Zwór Wodospady i kaskady Jeziorka Duszatyńskie Jeziorko Bobrowe Sine Wiry "Gołoborze" i dolina Rabskiego Rezerwat "Przełom Osławy" Rezerwat "Śnieżyca wiosenna w Dwerniczku" Torfowisko "Tarnawa" Torfowisko "Wołosate" Jaskinie w Nasicznem Grota w Rosolinie Rezerwat "Hulskie" Młyn w Hulskiem Pichurów - punkt widokowy Przełęcz Wyżna - pkt. widokowy Przełęcz Żebrak Zagroda pokazowa żubrów Mini-zoo w Lisznej i Myczkowcach Kamień leski Koziniec kamieniołom Skałki Myczkowieckie Kolejowy Smolnik Ogród biblijny w Myczkowcach Miniatury cerkwi Myczkowce Entomo-zieleniec Myczkowce MBL Sanok - skansen w Sanoku Park miejski w Sanoku Zielony domek w Ustrzykach G. Muzeum Historii Bieszczad Klasztor w Zagórzu Droga krzyżowa w Zagórzu Sanktuarium w Jasieniu Ekomuzeum Hołe Pomnik Tołhaja Most podwieszany w Dwerniczku XIX-wieczny most kolejki Radoszyckie źródełko - legenda o radoszyckim źródełku Nowe pomniki przyrody w dolinie Osławy i Kalniczki Góry Słonne Rezerwat Sobień Rezerwat "Polanki" Góry Słonne - pkt. widokowy Hyrlata (1103 m) zimą Matragona (990 m) zimą Osina (963m n.p.m.) Płasza, Kurników Beskid, Okrąglik Trasy rowerowe Trasy samochodowe Stan dróg w Bieszczadach Parkingi Zalew Starina (Słowacja) Projekt Rozłucz Jasienica Zamkowa Stara Sól Bieszczady Wschodnie - relacja z wyjazdu 2005 Czarnohora, relacja z wyjazdu 2006
zdjęcia
- szlaki i ścieżki piesze
- warto zobaczyć
- warto wiedzieć
- skitour
- bieszczadzka kolejka leśna
- wodospady mapa Bieszczadów - informacje praktyczne - trasy rowerowe - trasy samochodowe - miejscowości - dawne wsie - cerkwie - cmentarze i cerkwiska - kirkuty - kapliczki - fauna - flora - reportaże - rozmaitości - bieszczadzkie wspomnienia schroniska - bazy namiotowe i chatki - noclegi - aktualności (archiwum) - redakcja (kontakt) - nasza grupa na FB
Serwis nasz i współpracujący z nami reklamodawcy zbierają i przechowują tzw. pliki cookies zarówno do np. statystyk, jak i w celach reklamowych. Korzystając z naszych stron bez zmiany ustawien przegladarki będą one zapisane w pamięci urządzenia. Przeglądając nasz serwis ZGADZASZ się na wykorzystywanie tych plików. Szczegółowe informacje na temat cookies znajdują się w naszej Polityce prywatności © Twoje Bieszczady 2001-2024 |